Teatr Telewizji TVP

„Breakout” – Ewa Pytka: sztuka pełna pytań

– Nadrzędnym tematem tego tekstu jest kwestia ludzkiego złudzenia, że lepiej jest gdzie indziej, czy, mówiąc kolokwialnie, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Jeżeli jednak nie żyjemy w zgodzie z samymi sobą, to nie pomoże nam nawet przeniesienie się w kosmos i cały nas wewnętrzny chaos zabierzemy ze sobą – mówi Ewa Pytka, reżyserka telewizyjnego przedstawienia „Breakout” Wojciecha Tomczyka.

O czym traktuje dramat Wojciecha Tomczyka?

– Wydał mi się bardzo wielowarstwowy, stawiający bardzo ważne pytania dotyczące naszej współczesności. To jednocześnie dramat i moralitet. Autor pyta na przykład o nasze elity, o to czy są godne tego określenia, czy na nie zasługują. Pyta, co z człowiekiem po postawieniu pytania: skoro nie ma Boga, to wszystko wolno? Czy po zbrodni jest kara? Czy istnieje przeznaczenie? Co to jest sława, a co to jest popularność? Czy istnieje jeszcze poczucie wstydu, poczucie proporcji? To jest sztuka pytań, a nie odpowiedzi.

Dwie główne postacie to Mechanik i pisarz Konrad. Jak je Pani odczytała?

– Mechanik, to jakby mistrz ceremonii, który naprawia życiorysy, kieruje ludźmi, prowadzi ich przez życie. Postać trochę tajemnicza, mająca coś z demiurga, coś z anioła-stróża. Natomiast pisarz Konrad jest intelektualistą, albo się za takiego uważa. W jego postaci ogniskują się pytania autora „Breakoutu” o elity, o celebrytyzm, czyli bycie znanym z tego, że jest się z znanym, o marne źródła sławy i o to, czy w kręgu, w którym wszyscy są sławni, ktoś może być elitą.

W tekście Tomczyka jest wiele, jak to się dziś określa, intertekstualności, czyli nawiązywania do innych tekstów literackich, n.p. do Czechowa czy Mrożka. Sam autor zwraca na to uwagę…

– Tak, są tu też pytania z Dostojewskiego, są nawiązania do szekspirowskiego „Hamleta”, do „Balladyny” Słowackiego, która mówi o tym, że każdy czyn ludzki znajdzie odpowiedź. Jest znane z wielkiej literatury pytanie o to, czy jest jakiś porządek w świecie, ile mamy wolnej woli, na ile jesteśmy scenarzystami i reżyserami naszego życia, a na ile jesteśmy determinowani przez okoliczności. Czy zasadne jest szukanie usprawiedliwień dla naszych złych czynów poprzez zastosowanie figury karła, trolla, które idzie za nami krok w krok i niszczy nasze dobre intencje i czyny. A może tylko i wyłącznie my powinniśmy brać odpowiedzialność za nasze czyny? Mechanik mówi w pewnym momencie: „Dawno już zrozumiałem, że nie ma żadnego trolla, który psuje nam szyki. Tymi trollami jesteśmy my sami”. Każdy jest odpowiedzialny za siebie. Te fundamentalne pytania stawia autor nie unikając jednak humoru, groteski…

Można też chyba w tym tekście dostrzec zagadnienie opozycji natura-kultura, echa naiwnej wiary oświeceniowej w wyższość natury nad kulturą i jej dobroczynny wpływ na człowieka…

– Czyli echa poglądów Rousseau. Ale życie poddało ten pogląd w wątpliwość. Ta sztuka pyta, na ile żyjemy w zgodzie z samymi sobą, a doświadczenie uczy że także na tzw. łonie natury możemy żyć wbrew sobie, a w mieście zgodnie ze sobą. Natura nie daje nam gwarancji, że obdarzy nas ukojeniem. Przynależny naszej egzystencji ruch, gonitwa, pośpiech dotknął już także stref dotąd uznanych za naturalne schronienie. Ale może jednak łatwiej zwolnić pośród natury niż w kamiennych miastach, po których spływa potok aut.

Jeszcze jedną kwestię porusza ta sztuka: motyw złudzenia, że nie tu jest nasze miejsce, gdzie jesteśmy, i że zmiana miejsca egzystencji przyniosłaby nam ukojenie.

– Tak i myślę, że „Breakout” jest głównie o tym. O złudzeniu, że lepiej jest gdzie indziej, czy mówiąc kolokwialnie, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Jeżeli nie żyjemy w zgodzie z samymi sobą, to nie pomoże nam nawet przeniesienie się w kosmos. I cały nas wewnętrzny chaos zabierzemy ze sobą. I tak długo będzie w nas trwał, dopóki nie pogodzimy się sami ze sobą. Dlatego trzeba się zatrzymać. A jeśli tego nie potrafimy, to być może los, przeznaczenie czy bóg, jakkolwiek to nazwiemy, przyjdzie nam z pomocą. To jest bardzo wielowarstwowa sztuka. Praca nad nią była jak obieranie cebuli. Po odsłonięciu każdej kolejnej warstwy pojawiała się nowa.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Krzysztof Lubczyński.